Turystyka to popularna forma spędzania czasu, a od pewnego czasu coraz większą popularność zdobywa turystyka militarna. Odwiedzamy stare twierdze, ale także militarne obiekty i instalacje z lat przedwojennych i wojennych oraz stare jednostki wojskowe z czasów PRL. Część z nich to muzea, lepiej lub gorzej zorganizowane, ale bardzo dużo trzeba zwiedzać samodzielnie. Są one najbardziej zdewastowane i ograbione ze wszystkiego, co można sprzedać na złomie.
Jednym z ciekawszych obiektów są bunkry w Wilkocinie. Są to schrony zbudowane na terenie dawnego poligonu niemieckiego, po wojnie przejętego przez Armie radziecką. Schrony te związane są z tzw. Zachodnim Teatrem Działań Wojennych, czyli terenem walk wojsk układu Warszawskiego z wojskami NATO. W schronach miało mieścić się zapasowe stanowisko kierowania. Początkowo przewidywano, że wojska Układu Warszawskiego miały atakować na kierunkach przyporządkowanych poszczególnym państwom. I tak wojsko polskie miało atakować w kierunku Danii. W latach osiemdziesiątych dwudziestego wieku wzorując się na doświadczeniach NATO opracowano nową strukturę, czyli dowództwo na wypadek wojny. W czasie pokoju wojska szkolono jak dawniej, struktura dowodzenia była tradycyjna. Na czas wojny dowodzenie wojskami przejmowało Naczelne Dowództwo Wojsk Kierunku Zachodniego, które miało do dyspozycji wcześniej wybrane jednostki wojskowe z wszystkich krajów Układu Warszawskiego. Powiedzmy sobie szczerze, że było to dowództwo radzieckie, któremu przyporządkowano jednostki wojskowe z innych krajów.
Drugi schron w Wilkocinie podlegał dowództwu wojsk radzieckich w tym regionie, czyli Północnej Grupie Wojsk. To struktura działająca w czasie pokoju. Obydwa schrony były tajne, samowystarczalne i były stanowiskami zapasowymi. Wybudowano je w taki sposób, że wykopano dziurę w ziemi, zbudowano schrony, które następnie zasypano, a na górze posadzono roślinność. Zwiedzamy je samodzielnie. Samochód zostawiamy w Wilkocinie i następnie idziemy w las. Jeżeli wiemy, gdzie są te schrony to zobaczymy je w całości. A niełatwo je znaleźć. Podziemia są rozległe, choć oczywiście nie tak jak poniemieckie fortyfikacje na zachodzie Polski.
Innym ciekawym obiektem jest małe muzeum w Zalesiu koło Międzyzdrojów, w którym faszystowskie Niemcy próbowały skonstruować działo V3, czyli działo o dużej donośności. Przewidywano, że pociski dolecą na odległość ok. 150 km. Była to jedna z broni odwetowych Hitlera, przewidziana do ostrzeliwania Londynu. Segmentowe działo to była bardzo długa konstrukcja wymagająca fundamentów. Niestety działo V3 było to działo z pociskami podkalibrowymi, z małym ładunkiem wybuchowym, w dodatku bardzo niecelne. Była to najmniej udana broń odwetowa. W Zalesiu można zapoznać się z historią badań i na poligonie zobaczyć fundamenty działa na zboczu wzgórza.